poniedziałek, 31 grudnia 2018

Artystyczne podsumowanie 2018

Podsumowania to ważna rzecz, można zwrócić uwagę na wiele istotnych spraw, o których na co dzień zapominamy. Przyszła kolej na odcięcie grubiej kreski, tej artystycznej. Jeśli jesteście ciekawi co się działo w tym roku to zapraszam na krótki przegląd.
***

2018 to zdecydowanie rok górskich klimatów i ilustracji.  Zachłysnęłam się rysowaniem natury, której unikałam przez kilka lat jak ognia. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. To wina tych wyjazdów w Tatry, których mam nadzieję, że nie da się już zatrzymać. Chciałabym więcej i wyżej! Zaczęło się od niewielkich rysunków do postów typu „follow your art”, które mam zamiar kontynuować i w nowym roku, bo już szukam ciekawych miejscówek.
Ołówek to przede wszystkim klimatyczne kadry z pierwszej połowy roku. Mój najbardziej dopracowany rysunek  to rzeźba Santo Varniego oraz próba sprawdzenia siebie i ponowne narysowanie tej samej pracy sprzed kilku lat – padło na ulubiony kadr z filmu Lost In Translation. Bezsprzecznie jest Progress, który mnie ucieszył. Pojawiło się również ujęcie Zawoalowanej prawdy Corradiniego. 
Poszerzyłam listę przyborów o wymarzone, kultowe Faber-Castell Polychromos, na które chorowałam  długi okres czasu, aż w końcu przestałam żałować pieniędzy. Co najgorsze wykonałam nimi tylko jeden rysunek – panoramę Hali Gąsienicowej. Moja miłość tylko się wzmocniła. Pojawiło się kilka sensowych recenzji na blogu, bo zakupiłam również pełen zestaw kredek Derwent Drawing. Solidna recenzja wymaga dopracowanych rysunków i tak też się stało.
ciekawszych rzeczy to na pewno fakt, że mój rysunek jest w kalendarzu Koh-i-noor na 2019 (jestem czerwcem!). Kot z chłopcem wyglądającym przez jakąś szparę trafił w gust jury i świetnie się nadaje na rozpoczęcie wakacji i cudownych przygód. 
Pod koniec roku zapragnęłam czegoś innego, nowego, świeżego! Sięgnęłam po format większy niż A3 i to na bogato, bo 100x70cm nie wszędzie się mieści. Dodatkowo połączyłam to z nowym medium jakimi są suche pastele.
Trochę odeszłam od realistycznych portretów. Powód jest mi nie do końca jasny, być może po prostu mnie zmęczyły. Wycofałam się z wykonywania prac na zamówienie przez niedotrzymywanie płatności czy udawanie sympatii i zainteresowania, tym co robię dla własnych korzyści.  Tak, trafiłam na takich ludzi, którzy podkopali moją wiarę w internetowe znajomości. Mimo to oddałam w dobre ręce kilkanaście prywatnych prac, których odbiór przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Utwierdzam się wtedy w przekonaniu, że warto rysować to co akurat leży mi na wątrobie, a nie dla barteru i sztucznego fejmu. Znacznie bardziej mnie cieszy sprzedana praca, którą wykonałam pod wpływem wewnętrznej potrzeby dla siebie, niż taka którą robię pod czyjeś wymagania.


Jestem znacznie bardziej zadowolona z siebie, niż jeszcze 2 lata temu. Nie wyszukuje na siłę niedoskonałości i błędów, wyszło jak wyszło – po co się nad sobą znęcać?  To niełatwe zadanie, bo zwykle jesteśmy bardzo samokrytyczni, mogłabym powiedzieć nawet, że nie doceniamy siebie. Zawsze znajdzie się ktoś kto robi to lepiej i ciekawiej, ktoś komu po cichu zazdrościmy. Warto to potraktować jako źródło inspiracji i motywację do pracy nad sobą. Jedyne zarzuty jakie mogę skierować w swoją stronę to…. marnotrawstwo czasu, które mogłam wykorzystać na osobisty rozwój.
Co w 2019 roku?
Chciałabym nadal robić to w sposób taki jak dotychczas – na jakość a nie na ilość. Nawet jeśli ma być to okupione dłuższym czasem milczenia. Stoję między wyborami, ukierunkować się w jednym temacie i technice, tak by doprowadzić to do wysokiego poziomu, czy pójść w różnorodność i próbować co raz to nowych mediów, z różnym skutkiem. Celem w przyszłym roku będą na 100% architektoniczne szkice i akwarele.  

8 komentarzy:

  1. Imponujące osiągnięcia, gratuluję!
    Uważam, że świetnie rysujesz i powinnaś sama siebie szanować, przez co rozumiem nie wykonywanie prac na zamówienie(zlecenie). To już będzie rzemiosło, a nie sztuka, co nie znaczy że coś gorszego, ale trafia do innych odbiorców - a na tym etapie to Ty powinnaś tych odbiorców selekcjonować, a nie naginać się do ich potrzeb. Ludzie rzadko to uszanują, będą wydziwiać albo się targować. Maluj, rysuj jak Ci serce podpowiada, a jak ktoś naprawdę doceni Twoje dzieło, to kupi gotowe, to stworzyłaś pod wpływem własnych emocji i wizji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bardzo ciężko mi przez usta przechodzi określenie "sztuka" odnośnie własnej twórczości. Czuję, że brakuje w tym kreatywności, elementu wyróżniającego spośród innych, czegoś charakterystycznego tylko dla mnie. Jestem dumna ze swoich prac, wiem ile poświęciłam na nie czasu i cieszę się z tego na jakim jestem poziomie, ale czy można to nazwać sztuką, realizm czy rysowanie ze zdjęć?

      Próbowałam z rysowania zrobić parę lat temu źródło utrzymania, jednak kosztowało to zbyt wiele nerwów i stresu, a interakcje z ludźmi naprawdę bywają ciężkie. To był taki okres, że pomimo zarobienia pieniędzy straciłam radość z tworzenia, po jakimś czasie po prostu się zacięłam - art block w czystej postaci.

      Obecnie rysunki to w większości to co siedzi mi w głowie, jakiś konkretny klimat, emocje, albo to co w moim subiektywnym przekonaniu jest ładne. Jeśli pójdzie w świat, cieszy bardziej i mocniej. Nie czuję się wtedy jak "robol", który rysuje pod dyktando szefa. Choć reakcje ludzi, którzy dostaną zamówiony portret naprawdę cieszą. Ta radość i wdzięczność są budujące. Na szczęście faktycznie - mogę teraz sama wybierać, które zamówienia chcę zrobić.

      Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za komentarz i wszystkiego dobrego w Nowym Roku. :)

      Usuń
  2. Świetne prace, mimo że nie jest ich wiele to każda ma to "coś" - warto było odejść od klasycznych realistycznych portretów:) Przykro mi, że przy zamówieniach odniosłaś tylu przykrości ;< Życzę Ci w Nowym Roku kolejnych wspaniałych rysunków <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, bo można zatęsknić do tego. Zamówienia to nie jest teraz u mnie priorytet, wolę w czasie wolnym narysować coś dla siebie niż zarobić. Gorsze o straconych paru złotych było udawanie, że się kogoś po prostu lubi i kibicuje mu bezinteresownie, a tak naprawdę chciało się dostać darmowy rysunek.

      Dziękuję pięknie! Mam nadzieję, że dla nas obu ten rok będzie owocny tak jak sobie tego życzymy. :*

      Usuń
  3. Kilka prac, ale na prawdę solidnie wykonane. Warto eksperymentować z różnymi technikami i mediami, bo przez to człowiek uczy się nowych rzeczy i wtedy można sobie wyrobić własny niepowtarzalny styl ;-)
    Pozostaje mi życzyć dużo weny i wolnego czasu na rysowanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas jest tu kluczowy i jego niedobór, ale dorosłość rządzi się swoimi prawami. Staram się robić tyle ile mogę. Być może eksperymentowanie pozwoli w końcu odnaleźć swój własny styl, bo każdy o tym po cichu marzy.

      Dziękuję i wszystkiego dobrego w Nowym Roku. :)

      Usuń
  4. Brawo, jesteś chyba jednym z nielicznych samoukow, który bierze się za tak ogromny format jakim jest B1. Sama strasznie go unikam, bo jest uciążliwy i towarzyszy mi jedynie wówczas, gdy robię martwe natury na uczelnię.

    PS. W akwarelce siedzę od dłuższego czasu i bardzo mi się spodobała. Natomiast archi - co tu dużo mówić. Wykreślenie perspektywy sprawia mi zawsze radość. Dużo weny twórczej na nadchodzący rok.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama byłam w szoku, że się na to porwałam. Najbardziej mnie w nim drażni jego niepraktyczność, bo musiałam rysować na podłodze. Portret takiego formatu nie powstanie raczej, ale może jeszcze do niego wrócę, bo górska panorama cieszy moje oko nad łóżkiem.


      Perspektywa, uchwycenia odpowiedniego rozmiaru, punkty zbiegu itp. jeżą mi włos na głowie, bo niewiele z tego czaje, a takie rysunki mi się podobają. Może powoli dojdę do jakiejś wprawy, przynajmniej na tyle, żeby wyglądało to na pierwszy rzut oka poprawnie dla zwykłego zjadacza chleba.

      Dziękuję i życzę wielu wspaniałych chwil spędzonych z ołówkiem/pędzlem w dłoni. :)

      Usuń