Znalezienie idealnej kredki w kolorze skóry jest pewnym wyzwaniem. Wiadomo karnacje i kolory skóry są różne, jednak chciałabym skupić na typowym odcieniu białej skóry (jak to głupio brzmi!), który wybierzemy na kolor bazowy, podstawowy w portrecie. W tym celu przygotowałam dla Was mały research wśród beżowych, cielistych, perłoworóżowych, brzoskwiniowych etc. kredek, które w większości można kupić na sztuki lub w niedrogich zestawach. Przyznam się, że ostatnio często wyszukuję pojedynczych kredek, które mogą się nadać do rysowania portretów kredkami.
Tonacje kredek "do skóry białej" możemy podzielić na różową i żółtą, jak w podkładach moje drogie Panie.
Tonacje kredek "do skóry białej" możemy podzielić na różową i żółtą, jak w podkładach moje drogie Panie.
Kredki w tonacji różowej:
Kredka Koh-i-noor Polycolor nr 9 - jedyna kredka z serii Polycolor, którą można kupić za ok 2 zł w stonowanym różowo-brzoskwiniowym odcieniu poza zestawem portretowym, w którym jest kilka fajnych kredek w ciepłych odcieniach skóry różowo-pomarańczowej ( np. nr 350, 354, 355) jednak nie można ich w ogóle dostać poza zestawem.
Kredka Lyra Gigant 93032 - to jedna z pierwszych kredek jakie kupiłam w celach portretowych jako totalny żółtodziób. Wyglądem nadaje się dla dzieci, jest niepraktyczna w rysowaniu małych szczegółów, ale ma fajny ciepły, brzoskwiniowy odcień, lekko wpada w pomarańczowy. Fajnie pokrywa większe powierzchnie, miękkością porównywalna z Polycolorami. Cena ok 4 zł.
Kredka Milan 231 - kredka o trójkątnym przekroju, o ciepłym brzoskwiniowym odcieniu. Dosyć miękka, choć średnia pigmentacja. Nada się do okolic skóry, które są mocno nasłonecznione. Cena ok 1 zł.
Kredka Bambino - chyba wszyscy znają. Moja stylizowana dla fana Star Wars. Odcień ciepły, najjaskrawszy ze wszystkich. Miękka, jednak ciężko nią wypracować szczegóły, bo jest grubsza. Dodatkowo pojawiają się pigmenty innych kolorów, np. w moim przypadku ryski z ciemnego różu.
Kredka Faber-Castell Polychromos Light Flesh - albo z niemieckiego (co uwielbiam) Fleischfarbe Hell. Kredka w odcieniu perłowego różu, jasny pastelowy. Dobrze napigmentowana, kremowa konsystencja, czyli taka jaką lubię najbardziej. Kredki Polychromos można bez problemu zakupić na sztuki za ok 5,50 zł.
Kredka Cretacolor Karmina Tan light - jej kolorowy czubek jest znacznie jaśniejszy niż rdzeń, co może wprowadzać w błąd. Kredka jest średnio miękka, typowy odcień różu weneckiego. Cena ok 2,20 zł.
Kredki w tonacji żółtej:
Kredka Derwent Drawing Light Sienna 1610 - moja ulubiona beżowa kredka, która najbardziej ze wszystkich ma tzw. ciałowy odcień, jest miękka i ma kremowy feeling za co ją uwielbiam, jednak nie jest on tak "smolisty" jak w przypadku Mondeluzów. Jej odcień nie jest ani różowy ani żółty. Boska, polecam! Muszę nadmienić, że przy rysowaniu portretu, tak jak w Bambino natknęłam się na brązowy pigment! Na szczęście daje się to skorygować. Cena ok 4,40 zł.
Kredka Derwent Coloursoft Peach C560 - bardzo lubię jej używać jako podkład, inne kredki wtedy lepiej się nakładają, mieszają, wyrównują. Odcień stonowany w beżowym kolorze.
Kredka Staedtler Ergosoft - kredka na bazie wosku, o jaskrawym odcieniu. Pigmentacja dobra, trójkątny przekrój. Można się dobrze wypracować szczegóły, bo czubek się nie łamie (biała otulina przeciw łamaniu).
Znacie jeszcze jakiś inne ciekawe propozycje cielistych kredek? Jeśli tak, piszcie w komentarzach, z chęcią dokupię kolejne. :)
Wymieniłaś kredki i fajnie opisałaś je, za co bardzo dziękuję. Marka Derwent i jakiś zestaw Polychromosów strasznie mnie kuszą już od dawna, jednak ze względu na kurs rysunku towarzyszą mi w ostatnim czasie same ołówki i cienkopisy. Bardzo zależałoby mi, abyś dodała które kredki według Ciebie są po prostu najlepsze. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCiężko mi coś wskazać, bo sama posiadam tylko po kilka sztuk niestety. Coloursofty Derwent są woskowe tzn. że rysowanie niemi wydaje się "suche", jednak mają ładne żywe kolory, dobrze się mieszają a położone np. na Polycolory ładnie wyrównują kolory i niedociągnięcia. Derwent Drawing są bardziej "kremowe", bardzo je lubię, ale kolorystyka jest stonowana i tylko 24 odcienie. Polychromosy są do nich podobne jednak level wyżej. Jak bym miała sama wybierać to kupiłabym na dzień dzisiejszy wszystkie. :D
OdpowiedzUsuńZależy co komu pasuje. Może kup po kilka sztuk na próbę, zobaczysz czy pasują Ci bardziej kredki woskowe cz na bazie oleju? Przy zastrzyku gotówki mam zamiar kupić: zestaw 36 szuk Polychromosów, Derwent Drawing 24 i Coloursoft 72, ale to tylko moje widzimisię. Jakby rozdawali za darmo to kaseta 120 Polychromosów jest cudowna, choć jest trochę odcieni bardzo do siebie podobnych.
https://www.pullingers.com/p/700213/derwent-colour-collection/derwent/derwent-colour-collection-36-tin tu jest bardzo ciekawa oferta, widziałam też podobny zestaw tylko skladajacy się z 24 elementow.o ile dobrze pamietam są tam kredki Coloursoft i Studio. Co do polychromosow tez mnie kuszą, ale na tę chwilę nie mam czasu na kredki i szkoda mi przez to pieniędzy. A poza tym prismacolorami rysuję sporadycznie, bo nie mam gdzie kłaść tych wszystkich kredek. Coz jednak marudzic nie moge, no bo kolory sa do siebie bardzo podobne, a przez to mam spory zapas na kilka lat. Dzieki za odpowiedz. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTe polycolory z zestawu portretowego już można zakupić na sztuki. ;)
OdpowiedzUsuńJak pisałam notkę to jeszcze nie było takiej możliwości. Masz rację, właśnie przeczytałam posta na facebooku Koh-i-noor z 10 listopada. :) Super sprawa! :)
Usuń