piątek, 31 lipca 2015

Mateusz Mijal #2 - krok po kroku

     Przybyły kolejne dwa rysunki z wizerunkiem Mateusza, które uzupełniły braki w oddanych pracach, więc mamy nowy, osobny post. W sumie zastanawiałam się czy nie edytować starego, ale skoro nowe rysunki, niech będzie świeżo. Tym razem pokusiłam się o minimalistyczny portret białymi kredkami na czarnym papierze. Do tego rodzaju prac konieczne jest odpowiednie zdjęcie, przede wszystkim z dużym kontrastem i sporą ilością zaciemnionego miejsca. Temat idealnych zdjęć do rysowania zostanie niedługo rozwinięty w specjalnej notce, więc sprawa stanie się bardziej oczywista. Takie idealne zdjęcie praktycznie samo wpadło mi w oko, więc szybko kredki poszły w ruch. Rysunki tzw. "białe na czarnym" już wcześniej zagościły u mnie, jednak tym razem użyłam nowych kredek, specjalnie zakupionych pod tego rodzaju prace. Mowa o dwóch kredkach angielskiej firmy Derwent - Coloursoft i Drawing. Kredki są bardzo miękkie i  wyraźne na ciemnym papierze, w szczególności Derwent Drawing, która jest tym jaskrawym odcieniem na portrecie. Polycolor również dobrze radzi sobie z czarnym papierem, ale nie daje już takiego efektu. Dobrze sprawdzi się w miejscach ciemniejszych, na przemian z szarą kredką (bo takiej również używałam). Czas spojrzeć prawdzie w oczy, najmocniejszy element to kurtka. Światło odbijające się na materiale, tworzy właśnie bardzo jasne plamy, dzięki czemu wygląda na błyszczącą, czyli taką jaka ma być w rzeczywistości pikowana kurtka. Punkt dla mnie. Sprawa ma się trochę inaczej w kwestii cieniowania twarzy, przesadziłam z ilością bieli (zbyt mocny nacisk na kartkę) i brakuje mi bledszych miejsc np. na czole czy policzku. 




       Jeśli nie uda mi się osiągnąć zamierzonego efektu, strasznie  to za mną chodzi, "bo mogłam się nie spieszyć", "powinnam zasiąść do tego o normalnej godzinie a nie 3 w nocy" etc. Jaki z tego wniosek? Lecimy jeszcze raz.  Drugi rysunek to akwarele, czyli również coś nowego, bo wcześniejszy rysunek wykonany był kredkami akwarelowymi rozmazanymi wodą. Od tego czasu farby wodne okazały się tak fascynujące, że sięgam po nie co raz częściej. W tym wypadku starałam się połączyć dwa zdjęcia. Pierwsze to ujęcie koncertowe, dynamiczne, znacznie ciekawsze niż zwykłe portrety en face, które obejmuje całą postać w charakterystyczniej pozie. Miałam pewne obawy, czy uda mi się złapać podobieństwo, ponieważ zdjęcie po przybliżeniu po prostu się rozmazało, jednak wyszło całkiem fajnie, ba nawet mogę powiedzieć, że fajniejszy efekt niż ujęcie numer dwa.  Niby podobny, a jednak coś mi nie pasuje. Tło miało być imitacją dymu na scenie w kolorowej wersji, malowane techniką "mokre na mokre". W sumie jak się patrzy na rysunki na żywo, wyglądają fajnie, aparat i skaner zabierają im część uroku. 





A na koniec łapcie gifa z wszystkimi dotąd pracami.



piątek, 10 lipca 2015

Hortensja akwarelami - krok po kroku

 Nie znam się na malarstwie, ba szeroko pojęta historia sztuki i techniki malowania są mi obce (tak, wiem - czas to zmienić), jednak nie da się ukryć, że od pewnego czasu obok ołówków i kredek fascynują mnie akwarele. Prace mają w sobie "to coś", co przykuwa oko. Przed przystąpieniem do malowania hortensji przeczytałam prawdopodobnie 1% z tego co powinnam wiedzieć  o malowaniu farbami wodnymi, dlatego mimo użycia tej techniki można powiedzieć, że praca to totalny miszmasz. Akwarele powinny mieć łagodne przejścia, warstwy się przenikać i być rozmyte. Moje kwiaty są dosyć mocno zaakcentowane, o ostrych brzegach, ale chciałam uzyskać w miarę realistyczną ilustrację. Na samym początku wykonałam pełny szkic ołówkiem HB na podstawie zdjęcia z Internetu. Taki szkielet można również wykonać kredką akwarelową, która podczas pracy z wodą rozmyje się i nie zostawi mocnym konturów. Wydaje się to lepszy pomysł, jednak u mnie sprawdził się szkic ołówkowy, którego nawet nie musiałam wymazywać.
     Jak widać na zdjęciu obok, użyty przeze mnie papier z Cansona do akwareli jest mocno ziarnisty, fakturowany. Przy pracy ołówkiem czy kredkami nie lubię na takim pracować, bo nie jestem w stanie stworzyć gładkich powierzchni, tak przy farbach sprawdza się bardzo dobrze i przypadł mi do gustu. Jego wysoka gramatura 250 ( dla porównania ołówkami rysuję na papierze o gramaturze 90) sprawia, że kartka jest bardzo sztywna co powinno zminimalizować ryzyko falowania się podczas malowania i stopniowego wsiąkania wody. Niestety nie jest tak pięknie, ponieważ prędzej czy później kartka zaczynała się wyginać. Próbowałam temu zapobiec poprzez przyklejenie rogów kartki taśmą izolacyjną, ale ten patent sprawdził się tylko do połowy pracy, potem taśma zaczynała się odklejać poprzez wyginanie papieru. Być może powinnam użyć większej ilości taśmy, jednak należy pamiętać, że po kleju może zostać zabrudzenie (w sumie tak właśnie się stało nawet przy takich małych kawałkach). Wymijając cały proces malowania na samym końcu rysunek przeprasowałam żelazkiem, mimo to kartka nie jest już idealnie prosta i gładka. Nawet podczas skanowania pracy widać takie nierówności.
     Samo malowanie to już czysta przyjemność, zwłaszcza przy tak fajnie współgrających ze sobą barwach. Tak jak już wspominałam, szkic został narysowany przy pomocy zdjęcia, jednak kolorowałam już bez jego pomocy, tak jak według mnie było odpowiednio. Na zdjęciu widać tzw. paletę do farb, która jest bardzo pomocnym (i tanim ok. 3 zł) narzędziem dzięki, któremu możemy łączyć ze sobą kolory,  i wypracować odpowiedni odcień poprzez dodawanie odpowiedniej ilości wody. Przed zakupem palety kolory mieszałam na zwykłej kartce, co okazało się mega ciężkie. Dodatkowo bardzo ciężko było stworzyć raz po raz taki sam ocień. Ilustracja została namalowana zwykłymi farbami akwarelowymi, kupionymi w sklepie papierniczym (18 kolorów - 10,90 zł) i dosłownie trzema pędzelkami z syntetycznego włosia. Tu sprawa jest nieco droższa, bo ceny są różne i zwykle im cieńszy pędzelek tym cena wyższa (ten na zdjęciu chyba ok 6 zł).  Mimo swojej ceny nie da się bez nie pracować, ponieważ są idealne przy wykończeniach, czy małych elementach, które wymagają precyzji.
Przechodząc już do samego malowania warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Przede wszystkim w akwarelach nie używa się koloru białego (a w paletce jest). Miejsca, w których odbija się światło i mają być białe, po prostu się omija. Te wszystkie jasne linie na płatkach to właśnie te miejsce, które nie zostały zabarwione. Ponadto, gdy chcemy zaznaczyć jakiś szczegół (np. jak w hortensji te "żyłki" na  płatach), malujemy go na samym końcu, po wyschnięciu wszystkich warstw w przeciwnym razie się rozmyją i nie będą już tak widoczne. Podczas malowania łączyłam dwie techniki malowania akwarelami "mokre na mokre" i "mokre na suche". W pierwszej technice, jeśli nałożymy kolejną warstwę farby na wcześniejszą, niewyschniętą uzyskamy efekt łagodnego przejścia odcieni. Jeśli zaś, będziemy malować po suchej już kartce przejścia będą ostre, bardziej widoczne.
     Malowanie płatków, każdego z osobna to dosyć żmudna praca, która wymaga precyzji w operowaniu pędzelkiem. Bardzo łatwo jest zamalować to co pomalowane być nie powinno poprzez mały ruch, zwłaszcza, że akwarele potrafią się rozlewać jeśli połączymy jest ze zbyt dużą ilością wody. Poniżej niedługi filmik w etapów pracy, na którym zobaczycie np. technikę "mokre na mokre" i sposób jak farby się rozlewają.  :) 


Szczegóły:
  • rozmiar A4
  • papier Canson do akwareli,  gramatura 250 
  • farby akwarelowe ASTRA, 18 kolorów
  • pędzle: graArt 10, renesans 3
  • paleta do farb
  • chusteczki higieniczne
  • czas: ok 20 godz.