niedziela, 8 kwietnia 2018

Powrót do przeszłości czyli rysuję portret sprzed 6 lat

Wpadłam na pomysł sprawdzenia rysunkowych umiejętności poprzez narysowanie jeszcze raz któregoś rysunku z przedziału 2011-2012 i porównania go z tym, którego stworzę aktualnie. Wybrałam ujęcie z filmu Lost in translation z Billem Murray'em i  przepiękną Scarlett Johannson. Ujęcie dla mnie wymowne z hipnotyzującymi, zapłakanymi oczami kobiety, której twarzy w sumie nie widać i nie wiedziałabym nawet, że to Scarlett, gdyby ktoś w Internecie na portalu rysunkowym by mi tego na napisał.  Tak czy inaczej uwielbiam ten rysunek mimo, że wykonanie starej wersji mnie po prostu bawi. Pamiętam jaka byłam zachwycona efektem 6 lat temu.


Pierwowzór został wykonany ołówkami z Biedronki pod nazwą Spectre jeśli dobrze pamiętam nazwę na papierze lekko ziarnistym z popularnego szkicownika średniej jakości. Porównując dwa zdjęcia, zauważycie, że trochę inaczej wykadrowałam aktualną wersję, która jest bardziej przybliżona i np. mężczyzna wygląda na grubszego. Nie wiem czy jakikolwiek komentarz do starej wersji jest potrzebny, bo braki widać gołym okiem, choć są osoby, które nie widzą żadnej różnicy, oprócz tego, że nowa jest ciemniejsza (serio?!)

Czy czuję progress? Z podniesionym czołem mogę napisać, że tak. Jestem lepsza niż kiedyś, choć wiele przede mną. Z każdym nowym rysunkiem odkrywam coś nowego, pozytywny akcent, który staram się powtarzać i przekształcić w nawyk. Kiedyś byłam przeciwnikiem blendowania/rozcierania ołówka, teraz zauważyłam, że wcale mi nie przeszkadza to jaką techniką wykonam kolejną pracę. Jeśli uznam, że warto sięgnąć po pędzelek czy patyczki uszu nie waham się i robię co lubię. W nowej wersji, żeby wydobyć głęboką czerń użyłam węgla Cretacolor z oznaczeniem oil. Przyznaję się, że był to strzał w kolano i zepsuł efekt końcowy. Nie dało się go ładnie połączyć z żadnym ołówkiem, przez co przejścia są bardzo ostre (na garniturze). Mocno skupiłam się na skórze. Nie lubię idealnie gładkiej cery. Taka prawie nie istnieje poza wyretuszowanymi zdjęciami i filtrami z Instagramu na których cera jak idealna. Efekt uzyskany na rysunku mi odpowiada: plamki, cienie, widoczne pory - to coś co ma każdy z nas. 




A Wy robiliście sobie takie porównanie?

Wersja aktualna została narysowana na papierze Cansona 190 g/m2 i ołówkami Faber- Castelll 9000 + węgiel z ołówku Cretacolor.