czwartek, 21 stycznia 2016

Recenzja: ołówki Koh-i-noor Toison d'or 1900

     Kilka postów wcześniej wspominałam o chęci zmiany ołówków - ubiegłoroczny Mikołaj spisał się na medal, więc możemy przejść do recenzji ołówków Koh-i-noor Toison d'or z serii 1900 (dalej: TD). Długo zastanawiałam się jak opisać pierwsze wrażenia z TD, do czego przyrównać i po namyśle doszłam do jednego wniosku: miłość od pierwszego wejrzenia. Spada na człowieka jak grom z jasnego nieba, potem jednak przychodzi lekkie rozczarowanie i powrót do rzeczywistości. Jaki to ma związek z tak mało skomplikowanym urządzeniem jakim jest ołówek? Zapraszam do lektury. 


     Kiedy otworzyłam przesyłkę z przyborami ołówki TD zwróciły moją uwagę, ponieważ ich design wyróżniał się prostotą i klasą, czyli to co lubię najbardziej, mimo iż bardziej wyczekiwałam kredek, które będą uzupełniać małą kolekcję. Standardowy sześciokątny kształt, czarny lakier i odznaczająca się pastelowo-żółta końcówka, pomyślałam: "jest dobrze". Wcześniej wykonałam szkic swoim żółtym Versatilem i od razu zabrałam się za jego wypełnianie. Pierwsze ruchy TD na kartce były genialne. Czułam, że płynę a nie rysuję! Coś wspaniałego, zachwytów nie było końca. Brak czasu przed świętami, spowodował odłożenie rysunku na kilka dni. Powrót okazał się szokiem. Po chwili coś zaczęło szarpać i szurać, już nie płynęłam tylko morderczo wędrowałam po Orlej Perci (dla niewtajemniczonych to najtrudniejszy i najbardziej niebezpieczny szlak w Tatrach i w całej Polsce). To jak z facetem, okazało się, że ideał na pierwszy rzut oka, rozrzuca brudne skarpety po mieszkaniu i chrapie. Bum, czar prysł!  Czyżby jakieś zanieczyszczenia w graficie? Nie tak miało być. Przejdźmy jednak do czysto teoretycznych informacji. Co pisze nam producent?


Profesjonalne ołówki grafitowe serii 1900 wykonane z myślą o najbardziej wymagających użytkownikach. Posiadają oprawki wykonane z cedru kanadyjskiego, który idealnie zabezpiecza wkład grafitowy przed złamaniem i łatwo się temperuje. Pokryte lakierem połyskliwym. Wkład grafitowy odznacza się najwyższą czystością pozbawiony niepożądanych drobin. Dostępne są w skali gradacji od 10H do 8B. Przeznaczone głównie do celów artystycznych, dla grafików, kreślarzy, rysowników i innych wymagających użytkowników.

Ołówki TD można kupić jak zawsze na sztuki (od 1,50 zł) lub w kompletach (od 24 zł w górę) po 12 sztuk zapakowanych w metalowe pudełko. Przy zakupie należy zwrócić uwagę na gradację ołówków jakie znajdują się w środku, bo są one różne np. 8H-8B, co oznacza, że w pudełku nie znajdziemy miękkich ołówków każdego stopnia, tylko co drugi. Od razu chciałam wspomnieć o ołówkach TD z serii 1912. Różnica między jednymi a drugimi dotyczy lakieru jakim są pokryte ołówki - 1912 są matowe, czyli takie jak 1860.

Jak już wspomniałam wcześniej ołówki mają sześciokątny kształt o grubości 7mm. Sam grafitowy rdzeń liczy sobie średnicę od 2mm do 2,5mm. Ich długość wynosi 175 mm - chyba standard (nie mierzyłam). Gradacja ołówków powinna zadowalać każdego rysownika, zarówno tych posługujących się ołówkami miękkimi do rysunków artystycznych, jak i tych tworzących typowo techniczne projekty, bowiem skala gradacji jest dość wysoka od 10H do 8B. Ja nie posługuję się ołówkami twardymi praktycznie w ogóle, więc recenzja odnosi się  tylko do ołówków pośrednich i miękkich. Poniżej skala twardości producenta oraz ta stworzona przeze mnie dotycząca ołówków, których używam.





Producent obiecuje nam grafit odznaczający się wysokim stopniem czystości. Nie mogę tego negować (i nawet nie chcę), jednak jak czytaliście wyżej "zanieczyszczenia" (lub coś innego) się pojawiają. Nie wiem czy w ogóle można wyprodukować taki ołówek o jakim piszą, biorąc pod uwagę, że współcześnie rdzeń ołówka nie jest czystym prętem grafitu lecz mieszaniną proszku grafitowego i kaolinu (spoiwa), zaś ich proporcje wpływają na to czy ołówek jest miękki czy twardy. Może to niepotrzebne gdybanie i rozdrabniane się nad chwilową niedogodnością TD, ale skoro jest napisane, że zadowalają najbardziej wymagających użytkowników... Takie drapanie (od czasu do czasu) znacznie częsciej odczuć można właśnie przy ołówkach twardszych tak do 3B, więc istnieje podejrzenie, że jest to wynikiem większej cząsteczki ołówkowego spoiwa. Gdyby nie to, ołówki TD nie miałyby żadnych wad, krótko ujmując kombajn wśród ołówków Koh-i-noor. Bardzo dobrze się temperują i nie łamią się (choć 8B raz poległ). Cieniowanie nimi to sama przyjemność.
Powyżej możecie zobaczyć różnicę w odcieniu najmiększego ołówka 8B TD w stosunku największego czarnucha wśród ołówków jakim jest Staedtler Mars Lumograph 8B.  Według mnie TD daje bardzo fajny efekt i warstwowo jesteśmy w stanie  pokryć biel kartki w 100%. Odcień nie jest jest smolisty, jednak trzeba wspomnieć, że suchy feel czarnego Lumographa nie jest bez wad. Poniżej zaś test gumki, której skuteczność daje nam możliwość poprawienia jakiegoś błędu. Linia cienka podmazana jest gumką w ołówku, zaś szersza gumką chlebową czeskiego producenta.


W stosunku do ołówków z serii 1860 nie wykonałam jeszcze nimi wielu prac, jednak te które już powstały pozwalają stwierdzić, że póki co zajmą 1 miejsce.







Miłość od pierwszego wejrzenia do ołówków Toison d'or początkowo zabrała dech w piersiach, by potem rozczarować i szybko powrócić do rzeczywistości z myślą: "ehe przeciętniak". Nie byłabym sobą, gdybym usilnie nie próbowała z nich wycisnąć właśnie tego czego JA chcę. I wiecie co? Udało się. Narysowałam nimi swój najlepszy rysunek w życiu! Zauroczenie minęło, jednak ciężka praca  spowodowała, że efekt okazał się nieziemski.  To jak w życiu, czasem nie można odpuścić. :) 

Zalety:
- cena
- duża skala gradacji
- ładny design
- wysoka jakość

Wady:
- czasami coś "zaszarpie"

Ocena: 9,5/10

piątek, 15 stycznia 2016

W powietrzu czuć miłość

Dziś jest lekko i romantycznie za sprawą portretu z sesji ślubnej Pauli z Beauty.Fashion.Shoping. w stylu minimalistycznym, o którym pisałam jakiś czas temu. Uwielbiam takie połączenia a zdjęcie świetnie nadawało się do narysowania. Małym urozmaiceniem jest połączenie kredek z szarością ołówka, który ożywia rysunek w postaci różowego wianka na głowie. Na kolorowym skanie biel  jednak odznacza się lekko żółtą barwą - nie cierpię tego. 

Szczegóły:
- rozmiar A4
- przybory; ołówki Koh-i-noor 1860 B,3B; Toison d'or 1900 F-5B; kredki Polycolor; gumka chlebowa i gumka w ołówku
- czas: ok. 10 h 







niedziela, 3 stycznia 2016

True love

`You are my love, now and forever...` 
Emotikon heart
     Numer 1 w 2016 roku został skończony. Myślę, że to najlepszy rysunek jaki udało mi się stworzyć w przeciągu 4 lat odkąd rysuję "na poważnie".  Okazało się, że 3 tygodnie wystarczą, żeby spokojnie narysować coś co sami możemy skomentować słowami: "Dobra robota!". Oczywiście rysunek powstał na podstawie zdjęcia. Podczas przeglądania Internetu dosyć często zapisuję sobie w osobnym folderze zdjęcia, które przykuwają moją uwagę i które są na tyle fajne, że nadają się na szkic. Dosyć dobrze udało mi się udokumentować postępy pracy na poszczególnych skanach, jednak żałuję, że zabrakło zdjęć dobrej jakości, tak by krok po kroku napisać jak narysować pomarszczoną skórę. Rysowanie zmarszczek i dłoni wcale nie jest takie straszne jak mogłoby się wydawać. Niezastąpiona okazała się, jak zawsze zresztą, gumka w ołówku, którą można zatemperować. Idealnie nadała się przy rysowaniu jasnych punktów na twarzy i palcach. Muszę wspomnieć jeszcze o ołówkch Toison'dor, które bezapelacyjne zdały swój pierwszy egzamin (szukałam zamiennika dla 1860). 
Emotikon smileSzczegóły:
Szczegóły:
- rozmiar: a4
- Koh-I-Noor:ołówki Toison'dor 1900 F-8B, gumka w ołówku Era
- czas: z 30 h 

     

Jak zawsze podstawą było wycieniowanie danego obszaru najpierw ołówkiem F, a następnie B. Na szczęście nie musiałam się martwić o idealnie pokrycie grafitem, ponieważ cera nie jest idealna - zmarszczki, otwarte pory i jaśniejsze punkty. Rysowanie kropka w kropkę ze zdjęcia byłoby co najmniej porywaniem się na słońce, właśnie ze względu na ilość szczegółów, dlatego mogłam spokojnie rysować bez ciągłego patrzenia w zdjęcie. Po dwóch standardowych warstwach  przeszłam do nadawania skórze jej faktury ołówkiem 2B. Nie było to jednak tradycyjne cieniowanie, lecz kreślenie różnego rodzaju kształtów, jednocześnie pomijając jasne punkty/plamki. W miejscu gdzie skóra jest ciemniejsza dokładałam kolejne warstwy miększym ołówkiem 3B/4B. 




Jak narysowałam zmarszczki na dłoni starszej Pani?
- warstwa ołówka F;
- ołówkiem 2B zaznaczyłam delikatnie najciemniejsze linie zmarszczek;
- ołówkiem B wycieniowałam całą powierzchnię;
-  ponownie ołówkiem 2B poprawiłam po najciemniejszych liniach oraz obszarze wokoło nich by złagodzić przejścia;
- gumką w ołówku wymazałam białe linie.
TYLE, proste?



    Muszę na koniec wspomnieć o tle w rysunku, które w istocie miało być drugoplanowe i rozmazane. Zwykle aby uzyskać taki efekt używałam wiszera lub rozmazywałam kolejne warstwy ołówka chusteczką higieniczną. Tym razem postanowiłam zabieg ten ominąć i  dokładnie wycieniować ten obszar ołówkami w taki sposób by wyglądał na nieostry. 






piątek, 1 stycznia 2016

Jak narysować kręcone włosy? Krok po kroku

    Witajcie w Nowym Roku! Minęło trochę czasu od ostatniego posta, jednak nie był to czas spędzony na nic nie robieniu. Mogę zdradzić, że przygotowuję dla Was posta o pewnych kredkach, oraz testuję nowe ołówki, którego efektem jest już prawie skończona, bardzo realistyczna praca (zalążki możecie zobaczyć na moim Instagramie i Facebooku). 
      Kobiece włosy to jeden z moich ulubionych elementów podczas rysowania. Jakiś czas temu przygotowałam pierwszy mini tutorial, o tym jak narysować kręcone, długie włosy w taki sposób by wyglądały realistycznie. Będziesz potrzebować przede wszystkim dużo cierpliwości i wyostrzonego zmysłu obserwacji. W zależności od koloru włosów, warto sięgać po ołówki różnej miękkości. Poniższe informacje dotyczą ciemnych włosów, dlatego pracować należy ołówkiem 4B, jednak do  rysunku blondynki będzie on za ciemny. Wtedy w grę wchodzi ołówek B czy 2B. Rysowanie włosów nie należy do najprostszych elementów zwłaszcza, że włosy jak to włosy, są bardzo niesforne oraz ich idealne ułożenie jest tylko chwilowe. Kosmyki przeplatają się między sobą i wystają z poszczególnych pasm burząc pewnego rodzaju statyczność. Odnosi się to zarówno do loków jak i włosów prostych. Nie da się ukryć, że nadaje to pracy i dynamizmu i oryginalności. Estetycznie narysowane włosy zawsze przyciągają uwagę, dlatego nie warto się spieszyć, ale przejdźmy do rzeczy.



Jak narysować kręcone włosy? 

1. Za pomocą ołówka średniej miękkości np. HB narysuj kontury. W przypadku kręconych włosów prowadź półokrągłe, łukowate linie jedna na drugą. Rysując ze zdjęcia dokładnie przyjrzyj się układowi większych pasm włosów, dzięki temu loki nie będą wyglądały jak stos nałożonych na siebie liter S.


2. Aby loki prezentowały się efektownie wykonaj tło w odcieniach szarości. Następnie miękkim, dobrze zatemperowanym ołówkiem np. 4B zaznacz ciemniejsze partie włosów.  Ołówek prowadź zawsze od nasady ku dołowi – zgodnie z kierunkiem opadania. 


3. Kolejnym krokiem jest cieniowanie („kreska po kresce”) pod odpowiednio wcześniej wyznaczonym kątem i kierunkiem opadania pukli.  Stopniuj wartość szarości pamiętając, że miejsce gdzie odbija się światło jest zawsze jaśniejsze. Dzięki temu włosy nie będą wyglądać płasko.




4. Dopracuj szczegóły – twardym ołówkiem np. 4H/2H dorysuj pojedyncze włosy wystające z poszczególnych pasm. To samo zrób na szarym tle gumką w ołówku, pojedyncze jasne włosy w różnych kierunkach spowodują, że rysunek będzie bardziej realistyczny. Voilà!  


Najbardziej realistyczne loki jaki narysowałam w ubiegłym już roku to portret Maffashion.



Pokażę Wam dwie starsze prace z 2013 r., w których widać pośpiech i niedopracowanie, mimo iż rysowane były dokładnie w ten sam sposób.

Błędy: zbyt mocno dociskany ołówek i "wolne" przestrzenie w dolnych częściach pukli.
Błędy: główne pasma są narysowane dobrze, jednak widać pewne nieprzemyślenie i pośpiech przy rysowaniu tych mniejszych i znajdujących się na skraju.

A na koniec duży suchar z 2012 r. i kręcone włosy na jednym z pierwszych rysunków jakie w ogóle wykonałam. Widać, że coś "dzwoniło, w którymś uchu", tylko  nie wiadomo, w którym. 

Jeden wielki błąd. :)