poniedziałek, 20 marca 2017

Recenzja: szare PITT artist pens brush Faber-Castell

Dzisiaj (w końcu!) po małym przestoju zabiorę Was w świat shades of grey. Spokojnie, żadnego związku z panem o pięćdziesięciu twarzach to nie ma. Po prostu przygotowałam kolejną recenzję produktu Faber-Castell a pod lupę trafiły brush PITT artist peny w odcieniach szarości

PITT Artist Pen Faber-Castell to nowoczesne, artystyczne pisaki do szkicowania, rysowania i malowania. Szeroka gama kolorów oraz różne rodzaje szerokości końcówek sprawiają, że pisaki idealnie nadają się do rozmaitych zastosowań. Wysokiej jakości końcówka pędzelkowa zapewnia maksymalną elastyczność i nierozmazywanie się tuszu. Pisaki polecane są do tworzenia: ilustracji artystycznych, komiksów, mangi, rysunków krajobrazu, projektów modowych czy kaligrafii. Dostępne na sztuki lub w zestawach zawierających od 4 do 48 pisaków.

Artystyczne pisaki kojarzą mi się jak napisał producent z ilustracjami różnego rodzaju i stanowczo zaprzeczają realistycznemu rysunkowi. Wybrałam kolor szary, który kojarzy mi się z grafitem i chciałam w sprytny sposób połączyć z ołówkiem i cienkopisami. Wychodziło różnie, bo pisaki trzeba wyczuć, ale spróbowałam i nie żałuję. Mam nadzieję, że z czasem lepiej opanuję nową technikę i będę mogła uzupełniać notkę nowszymi i fajniejszymi przykładami. 
Pisaki wykonane zostały z polipropylenu (PP), który ma chronić  przed szybkim wyschnięciem tuszu i dawać możliwość korzystania z nich przez wiele lat. Ponadto mają znikomy wpływ na środowisko, a producent podaje, że PP spala się jak wosk świecy. To co zwróciło moją uwagę to ich waga, ponieważ są one bardzo, bardzo lekkie. Odnosi się wrażenie, że są puste w środku i zbyt długo nimi nie porysujemy. Nic bardziej mylnego. Narysowałam kilka prac, jeszcze więcej wylądowało w koszu i nie zapowiada się by kończyły swoją żywotność. Trzon pisaków jest błyszczący a jego kolor odpowiada kolorowi tuszu. Mamy tu kilka informacji a do istotniejszych należy nazwa koloru np. cold grey III 232 i gwiazdki oznaczające odporność na światło a także literkę B na każdym z pisaków, która oznacza rodzaj końcówki od słowa brush - pędzel. Ponadto producent zaleca przechowywanie w pozycji horyzontalnej. Cena za sztukę to ok 7- 9 zł a za taki zestaw trzeba zapłacić koło 50 zł. 
W moim sześcioczęściowym zestawie znajduje się 6 pisaków w różnym odcieniach szarości. Zostały one podzielne na dwa rodzaje tzn. ciepłe i zimne szarości. Pisaki w ciepłym odcieniu szarości wpadają w brązy, zaś zimne w błękity. Mamy tu trzystopniową gradację od bardzo jasnej szarości, poprzez kolor pośredni i bardzo ciemny, które świetnie się dopełniają i uzupełniają, dzięki temu nasze rysunki i ilustracje nabiorą głębi poprzez stopniowanie nasycenia. Większą różnicę zauważyłam w ciepłych odcieniach, zaś zimne momentami jakby się zlewały.
Tusz jest bardzo trwały i dobrze napigmentowany, ma neutralne PH i nie zawiera kwasów. Nie przebija na druga stronę kartki. Faktycznie nie rozmazuje się podczas rysowania, ani potarcia jeszcze niewyschniętej warstwy. Rysowałam na papierze o gramaturze 190g m2, po potraktowaniu go wodą i gumką nic się z nim nie stało. Trzeba porządnie się natrzeć gumką do atramentu, żeby kolor lekko "puścił". Tusz ma posiadać bardzo wysoką odporność na światło, więc po 10 latach kolory powinny być nadal wyraźnie i niewyblaknięte. Zauważyłam, że na trzonie napisane jest Indian ink. Nie znalazłam dokładnych informacji na stronie FC, jednak tusz indyjski jest wysokiej jakości tuszem kreślarskim wykonanym na bazie najlepszej jakości pigmentów oraz szelaku (żywicy naturalnej). Nadaje atrakcyjną, nasyconą barwę poprzez użyte pigmenty o najwyższej koncentracji, cechuje się również najwyższą odpornością na działanie światła. Nie chciałabym wprowadzać nikogo w błąd, więc nie jest to informacja potwierdzona w 100% a jedynie moja dedukcja. 
Pisaki skusiły mnie pędzelkową końcówką, ale... niestety nie doczytałam wszystkich informacji. Spodziewałam się końcówki dosłownie jak w pędzlach, miękkiej, w której włoski się rozszczepiają na boki. Pisaki z etykietą brush właśnie tak skojarzyłam, ale co się dziwić zjadaczowi ołówków. PITT peny przypominają zwykły flamaster, a elastyczna jest jedynie ich końcówka. Jeśli chcecie zakupić pisaki pędzelkowe z wyginającą się całą końcówką, musicie szukać pod nazwą soft brush.


Rysując pisakami można uzyskać linie różnej szerokości, a plastyczna końcówka umożliwia kontrolowanie nacisku i łatwe przejście od cienkiej do grubszej kreski. Na opakowaniu podane są widełki od 1 mm do 5 mm. Najcieńszą linię można uzyskać prowadząc pisak lekko, jak najbardziej prostopadle do kartki, linię pośrednią trzymając pisak w standardowy sposób jak każdy flamaster z mocniejszym naciskiem, zaś najszerszą rysując bokiem pędzelkowej końcówki. Dzięki temu rozwiązaniu PITT peny mają szerokie zastosowanie i czyni to je uniwersalnym, rysunkowym gadżetem.


Pewnie jakaś część zastanawia się czy PITT peny można stosować jako zamiennik Promarkerów czy Copiców na bazie alkoholu. Stety albo i niestety pisaki nie blendują się w taki sam sposób. Przejrzałam kilka filmików na youtubie i zauważyłam, że niektórzy "rozcierają" palcem, ale to nie daje takiego efektu (nie wiem czy daje jakikolwiek). Pokrycie większych powierzchni pisakami w sposób jednolity jest nie lada wyzwaniem, które zakończyło się fiaskiem - zostają smugi. Na początku dla kogoś, kto przywykł do realizmu taki efekt może się okazać czymś niechcianym. Tak też się czułam, wiele prób i rozpoczętych rysunków wylądowało w śmieciach a ja jako osoba dążąca do ołówkowej perfekcji odniosłam poczucie lekkiej porażki, czegoś gorszego etc. Już myślałam, że się nie przełamię, jednak powoli coś się zaczęło we mnie budzić. Rysując PITT penami powinniśmy się skupić na artystycznej, dynamicznej kresce, która może nie jest perfekcyjna jednak uwalnia w człowieku mniejsze lub większe pokłady kreatywności.  Poniżej ilustracje wykonane PITT  pisakami.



Posiadam również pisak w kolorze czerwonym Deep Scarlet Red 219, który ma takie same właściwości jak jego szarzy koledzy. Nim z kolei pobawiłam się w kaligrafię (zużyłam 10 kartek), próbując jednym pociągnięciem (bez poprawiania tym samym miejscu kilka razy) coś napisać, wykorzystując przy tym różne szerokości i możliwości końcówki pędzelkowej. Da się! :)

Ja to chyba wrócę do portretów, co?

5 komentarzy:

  1. Takie pisaki to bym chciała mieć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byłabym wstanie porzucić dla nich ołówka. :) :)

      Usuń
  2. Od jakiegoś czasu kusiło mnie właśnie na te pisaki. Obecnie posiadam promarkery, ale dzięki opisowi który zamieściłaś na pewno wiem że i ja muszę posiadać chociaż kilka odcieni PITT'ÓW.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    mischotta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry asortyment i dobre rysunki. Ja posiadam twarde kredki z faber castell. Na początku nie byłam przekonana, nie wszystkie kolory są ładne, pastelowe porażka moim zdaniem, ale za to inne kolorki dobrze sprawdzają się do futra, drzew i bardziej naturalnych rzeczy. Zwłaszcza brązy. Jeśli chodzi o pisaki/markery, to jednak wybrałabym coś innego niż faber castell. Ładna kózka, ale trochę niesymetryczna, chyba że było tak zamierzone:) Pozdrawiam i życzę wytrwałości w rozwijaniu się;)

    devilcreature.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń