Karol Darwin zauważył, że na kartach historii dominują przede wszystkim wybitni mężczyźni. Artur Schopenhauer ogłosił, że kobieta nigdy nie stworzy żadnego oryginalnego dzieła, ponieważ nie posiada „uwłosienia geniusza”. Jakub Rousseau uważał natomiast, że kobiety powinny oddawać się wyłącznie temu, co dla nich naturalne – zadowalaniu innych (w tekście książki jest dosadniej: mężczyzn).
Największy problem z kobietami... mają mężczyźni. Tak było, jest i istnieje duże prawdopodobieństwo, że nadal będzie. Wszystko, co wiemy o kobietach, powiedzieli mężczyźni. Przez wieki filozofowie i naukowcy prześcigali się w dziwacznych teoriach o kobiecej naturze. Spychali je na margines, twierdząc, że to nieszkodliwe, choć kłopotliwe istoty. Dzisiaj przychodzę do Was z zupełnie czymś innym, czymś czego jeszcze tu nie było. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak w moje ręce dziś wpadła książka Kłopot z kobietami. Tytuł brzmi jak kolejny psychologiczny poradnik, jak radzić sobie z problemową płcią piękną, który nie ma nic wspólnego z rysunkową tematyką bloga. Nic bardziej mylnego, dlatego zapraszam do krótkiej recenzji.
Jacky Fleming, angielska ilustratorka (i feministka) postanowiła w dosyć przewrotny sposób swoimi rysunkami przedstawić całą historię dyskryminacji kobiety raz jeszcze w bardzo błyskotliwy sposób. Już na pierwszej stronie przestrzega czytelnika, że nie zawsze powinien wierzyć we wszystko co usłyszy i co wpajają nam wielkie autorytety. Jak rozpakowałam książkę i przejrzałam ją na szybko, parsknęłam śmiechem: "Serio?". Może i reakcja była słuszna, bo na odwrocie dużymi literami ostrzegają, że to najśmieszniejsza książka XXI wieku. Warunek jest jeden, musisz lubić czarny humor.
Książka ma prostą, białą okładkę, zaś w centralnym miejscu znajduje się kolorowa ilustracja przedstawiająca kobietę zamkniętą w kryształowej kuli. Wnętrze jest zaś niecodzienne. Na każdej stronie pojawia się inny rysunek z krótkim, odręcznie pisanym opisem. Imitacja komiksu z brudnopisem czy dziennikiem, bez numerowanych stron. Kłopot z kobietami nie wymusza na nas kilkudziesięcio godzinnej lektury czytanej w skupieniu. To lekka, humorystyczna pozycja, w sam raz do porannej kawy, która zaczyna się od przejedzonego już lekko "dawno, dawno temu...". Czego dowiemy się o kobietach? Przede wszystkim jesteśmy biologicznie niższymi istotami, o małych głowach, histeryczkami, a siedzenie w domu prowadzi do tego, że mamy niewielkie osiągnięcia. Każde wyrażenie własnego zdania i wyjście poza Sferę Domową czyni nas upadłymi. Wysiłek umysłowy koliduje z wydawaniem na świat kolejnych potomków, a mózg? Niby jest, a jednak jakby go nie było. Nie chciałabym pokazywać każdego aspektu, który został poruszony, jednak dostało się także artystkom!
Twórczość jest wynikiem tej części mózgu, która u kobiet w ogóle nie występuje, więc kobiety-artystki możemy wymienić tylko dwie, a to z powodu słabych rąk, które nie są w stanie utrzymać pędzla w dłoni przez dłuższy czas. Silne ręce posiadały służące czy dziewczyny noszące węgiel, ale i dla nich odpowiednia była sztuka mizerna, niepoważna. Słabość kobiecej ręki jest w stanie wychwycić każdy krytyk sztuki. Szkoły artystyczne oczywiście są dla kobiet zakazane, a malować można nam jedynie martwą naturę. Jedna wariatka odważyła się malować naturę poza Sferą Domową i to jeszcze bez przyzwoitki, więc bardziej upaść nie można.
Dzieła stworzone przez kobiety, szybko tracą swój status i trafiają z prędkością światła na tzw. śmietnik historii. Mijają lata, a my z tego śmietnika nie możemy się wygrzebać. Jedną z ważniejszych ról jaka nam przypada to bycie żoną-przyjaciółką artysty na drugim lub dziesiątym planie, bijąca z zachwytem brawo, gdy Pan i Władca tworzy. Ale prawda jest taka, że kobiety nie są w stanie stworzyć nic wartościowego, bo brak im "uwłosienia geniusza". Jakoś szczególnie nie jest mi żal. :)
Jedyną pozytywną wiadomością jest brak kobiecego odpowiednika Picassa. Tak, pozytywną! My nie chciałybyśmy mieć krwi na rękach. Krwi naszych męskich muz, które nie wytrzymałyby napięcia, stresu i wymiany na lepszy model.
Największą uwagę w książce przykuwają ilustracje. Prosta, dynamiczna kreska trafia w punkt. Pozornie zwykłe, jakby rysowane długopisem na nudnych lekcjach, dla niektórych pewnie nawet i "brzydkie". Jednak mają w sobie coś, co powoduje, że dłużej się nad nimi zatrzymamy. Kojarzą mi się ze znaną na Facebooku stroną Porysunki lub Bardzo brzydkie rysunki, które powodują jak nie głośny śmiech, to lekki, szyderczy uśmieszek pod nosem.
Twórczość jest wynikiem tej części mózgu, która u kobiet w ogóle nie występuje, więc kobiety-artystki możemy wymienić tylko dwie, a to z powodu słabych rąk, które nie są w stanie utrzymać pędzla w dłoni przez dłuższy czas. Silne ręce posiadały służące czy dziewczyny noszące węgiel, ale i dla nich odpowiednia była sztuka mizerna, niepoważna. Słabość kobiecej ręki jest w stanie wychwycić każdy krytyk sztuki. Szkoły artystyczne oczywiście są dla kobiet zakazane, a malować można nam jedynie martwą naturę. Jedna wariatka odważyła się malować naturę poza Sferą Domową i to jeszcze bez przyzwoitki, więc bardziej upaść nie można.
Dzieła stworzone przez kobiety, szybko tracą swój status i trafiają z prędkością światła na tzw. śmietnik historii. Mijają lata, a my z tego śmietnika nie możemy się wygrzebać. Jedną z ważniejszych ról jaka nam przypada to bycie żoną-przyjaciółką artysty na drugim lub dziesiątym planie, bijąca z zachwytem brawo, gdy Pan i Władca tworzy. Ale prawda jest taka, że kobiety nie są w stanie stworzyć nic wartościowego, bo brak im "uwłosienia geniusza". Jakoś szczególnie nie jest mi żal. :)
Jedyną pozytywną wiadomością jest brak kobiecego odpowiednika Picassa. Tak, pozytywną! My nie chciałybyśmy mieć krwi na rękach. Krwi naszych męskich muz, które nie wytrzymałyby napięcia, stresu i wymiany na lepszy model.
Największą uwagę w książce przykuwają ilustracje. Prosta, dynamiczna kreska trafia w punkt. Pozornie zwykłe, jakby rysowane długopisem na nudnych lekcjach, dla niektórych pewnie nawet i "brzydkie". Jednak mają w sobie coś, co powoduje, że dłużej się nad nimi zatrzymamy. Kojarzą mi się ze znaną na Facebooku stroną Porysunki lub Bardzo brzydkie rysunki, które powodują jak nie głośny śmiech, to lekki, szyderczy uśmieszek pod nosem.
Nie będę jak producenci filmowi, którzy najlepsze momenty pokazują w trailerze, tak wiec resztę możecie zobaczyć sami. Książka ma charakter mocno prześmiewczy, a ironię i sarkazm wyczuwa się już po jednym zdaniu. I wiecie co? Uśmiałam się i z ilustracji i z opisów. Cel autorki został więc osiągnięty. A na poniżej kilka cytatów i moja ulubiona ilustracja mdlejącej kobiety zombie:
"Gdy tylko kobieta zdoła się gdzieś wyrwać, zawsze narobi kłopotów".
"Ewolucja kobiet po prostu zatrzymała się zanim zakończył się ich rozwój".
Amen.
Matko jak ja się cieszę, że urodziłam się w tych a nie innych czasach! Inaczej chodziłabym wiecznie zdziwiona nad dziwnymi męskimi pomysłami i teoriami o kobietach. O c-co chodz-dzi? O ich wydelikacone ego, czy o zwykłą wygodę? Nawet teraz muszę ściągać brwi z sufitu. Chyba jedyne podejście do tego tematu, to podejście jakie zastosowała autorka książki: z jajem :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, ja też tego nie ogarniam. To ponad moje wyobrażenia. :)
Usuń