poniedziałek, 9 listopada 2015

Zakrwawione usta

     Uwielbiam mega hiperrealistyczne rysunki - nie ważne czy są to pełne portrety, poszczególne elementy twarzy, czy martwa natura. Pierwsza myśl jaka przychodzi wtedy do głowy zawsze brzmi tak samo: "No jak?". Spróbowałam swoich sił w ilustracji ust - nadgryzionych i lekko krwawiących  ust (tak, drogie Panie, tak właśnie kończą fanki panny Steel). Nie wyszło jakoś mega, ale biorąc pod uwagę doświadczenie z kredkami, efekt końcowy jest satysfakcjonujący. W trakcie rysowania nasunęło mi się kilka spostrzeżeń, które warto zapamiętać.

1. Podczas wykonywania szkicu oprócz  proporcji i pewnej symetrii warto od razu zaznaczyć na wargach  miejsca, w których odbija się światło (pozostaną one białe), jako efekt np. błyszczyku, śliny i różnej maści "nawilżenia".

2. Jeśli usta są rozchylone i widać na nich zęby, nie wolno ich zostawić śnieżnobiałych. Rzadko kto może pochwalić się zębami, których biel bije po oczach. Zwykle przyjmują one kolor kości słoninowej, odcieni żółci, szarości a nawet błękitu czy czerwieni jak w tym przypadku, zabrudzone krwią. Na poniższym zdjęciu na zębach również można dostrzec niezakreskowaną przestrzeń w postaci odbicia światła.



3. Wszelkiego rodzaju bruzdy (pionowe linie na wargach) są istotne z punktu tworzenia przestrzenności rysunku tj. wypukłości ust. Warto nie stawiać od razu ciemnych krech, które ciężko w razie błędu wymazać - to nie ołówek. Niektóre z nich są mocne inne mniej widoczne.

4. Dobrze jest zacząć od najjaśniejszego odcienia przy dokładaniu kolejnych warstw, dzięki temu unikniemy zamalowania tych punktów, które powinny się odznaczać  np. jasna, nieregularna linia na górnje wardze, która ma być tak jakby rozdzielnikiem od popękanej czy obgryzionej  skóry.  Dopiero potem skrupulatnie dorzucać mocniejsze kolory czy odcienie. Krew zaczynałam kredką Staedtler ergo soft, następnie Koh-i-noor progresso a potem polycolor  nr 47 i 48.



5. Mój rysunek podchodzi bardziej pod ilustrację, więc brzegi ust mogłyby być dosyć widocznie, jednak usta, jeśli nie są pomalowane szminką nie mają ich aż tak wyraźnych. Zdarza się, że linia górnej wargi rozmywa się, stapia ze skórą. Dokładnie tego nie widać, bo zdjęcia nie są pierwszej jakości (przepraszam), ale przy łukach zastosowałam burnisher (przed położeniem pierwszej warstwy), który spowodował, że kartka została zawoskowana i nie pokryła się kolorem. Brzegi tych "białych plamek" obrysowałam mocniej kredką tak by były zauważalne. 



Jedyne czego mi brakuje to białych kropeczek w różnych miejscach i białych bruzd, które można by narysować  białym żelopisem lub jakimś zamiennikiem, ale mój obecny przestał pisać a innego nie mogę znaleźć w sklepach. Szkoda, ale mówi się trudno. :)





2 komentarze:

  1. Jeśli bie masz juz zelopisu Mozna chyba spróbować pobrudzić sie tez zwykłym korektorem. Pracy trochę więcej ale jeśli sie postara efekt taki sam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam już trochę inny zamiennik - biały pisak. Kropki korektorem dałoby radę jeszcze zrobić, ale cieniutkie kreseczki już nie bardzo. Lepszą alternatywą byłaby już biała farbka akrylowa.

      Usuń