Przybyły kolejne dwa rysunki z wizerunkiem Mateusza, które uzupełniły braki w oddanych pracach, więc mamy nowy, osobny post. W sumie zastanawiałam się czy nie edytować starego, ale skoro nowe rysunki, niech będzie świeżo. Tym razem pokusiłam się o minimalistyczny portret białymi kredkami na czarnym papierze. Do tego rodzaju prac konieczne jest odpowiednie zdjęcie, przede wszystkim z dużym kontrastem i sporą ilością zaciemnionego miejsca. Temat idealnych zdjęć do rysowania zostanie niedługo rozwinięty w specjalnej notce, więc sprawa stanie się bardziej oczywista. Takie idealne zdjęcie praktycznie samo wpadło mi w oko, więc szybko kredki poszły w ruch. Rysunki tzw. "białe na czarnym" już wcześniej zagościły u mnie, jednak tym razem użyłam nowych kredek, specjalnie zakupionych pod tego rodzaju prace. Mowa o dwóch kredkach angielskiej firmy Derwent - Coloursoft i Drawing. Kredki są bardzo miękkie i wyraźne na ciemnym papierze, w szczególności Derwent Drawing, która jest tym jaskrawym odcieniem na portrecie. Polycolor również dobrze radzi sobie z czarnym papierem, ale nie daje już takiego efektu. Dobrze sprawdzi się w miejscach ciemniejszych, na przemian z szarą kredką (bo takiej również używałam). Czas spojrzeć prawdzie w oczy, najmocniejszy element to kurtka. Światło odbijające się na materiale, tworzy właśnie bardzo jasne plamy, dzięki czemu wygląda na błyszczącą, czyli taką jaka ma być w rzeczywistości pikowana kurtka. Punkt dla mnie. Sprawa ma się trochę inaczej w kwestii cieniowania twarzy, przesadziłam z ilością bieli (zbyt mocny nacisk na kartkę) i brakuje mi bledszych miejsc np. na czole czy policzku.
Jeśli nie uda mi się osiągnąć zamierzonego efektu, strasznie to za mną chodzi, "bo mogłam się nie spieszyć", "powinnam zasiąść do tego o normalnej godzinie a nie 3 w nocy" etc. Jaki z tego wniosek? Lecimy jeszcze raz. Drugi rysunek to akwarele, czyli również coś nowego, bo wcześniejszy rysunek wykonany był kredkami akwarelowymi rozmazanymi wodą. Od tego czasu farby wodne okazały się tak fascynujące, że sięgam po nie co raz częściej. W tym wypadku starałam się połączyć dwa zdjęcia. Pierwsze to ujęcie koncertowe, dynamiczne, znacznie ciekawsze niż zwykłe portrety en face, które obejmuje całą postać w charakterystyczniej pozie. Miałam pewne obawy, czy uda mi się złapać podobieństwo, ponieważ zdjęcie po przybliżeniu po prostu się rozmazało, jednak wyszło całkiem fajnie, ba nawet mogę powiedzieć, że fajniejszy efekt niż ujęcie numer dwa. Niby podobny, a jednak coś mi nie pasuje. Tło miało być imitacją dymu na scenie w kolorowej wersji, malowane techniką "mokre na mokre". W sumie jak się patrzy na rysunki na żywo, wyglądają fajnie, aparat i skaner zabierają im część uroku.
A na koniec łapcie gifa z wszystkimi dotąd pracami.
Fajnie wyszło. :) Kasik
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńTen na czarnym po prostu cudo. Akwarele? Podziwiam. Ja od razu wszystko bym rozmazała. XD
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Czasami jestem zbyt sceptycznie nastawiona i coś mi wiecznie nie pasuje, dlatego dobrze, że komuś się podoba. :) Akwarele, hmm też tak na początku uważałam, ale z każdym rysunkiem jest co raz ciekawiej. ;)
UsuńHej! Masz talent! widać , że dobrze ci idzie z akwarelą, zazdroszcze ;) . http://artiistic.blogspot.com/ Jakbyś się nudziła wpadnij do mnie ;) Też rysuję :)
OdpowiedzUsuńTo dopiero początki z akwarelą, ale dzięki. ;)
Usuń