Dziś chciałabym podsumować serię
portretów pewnego wokalisty, Mateusza Mijala. Napisałam „serię”, ponieważ w ciągu ok. roku udało mi
się skończyć 3 pełne rysunki tej samej osoby. Kto zabroni? ;) Rzadko zdarza mi
się wracać w kółko do tego samego artysty (pomijając moją wielką miłość do
Timberlake’a), a jednak. Tu koncert, potem wałkowałam "winnego" i żarówka w głowie się zaświeciła.
Pierwszy portret jaki zaczęłam
rysować niestety nie został ukończony a swój żywot zakończył w koszu z
makulaturą. Na szczęście zachowało się zdjęcie ukazujące jego część. Jak widać
format był większy niż zwykle (A3), dlatego obok głównej jego części
postanowiłam zrobić kilka mniejszych rysunków, co nie okazało się dobry
pomysłem. Dodatkowo można zauważyć kolorowy element na t-shircie (minecraft?). Z powodu
braku zdjęć dobrej jakości, podobieństwo zaczęło uciekać i dalsza praca nie
miała sensu. A szkoda.
Drugi portret to już strzał w
dziesiątkę. Pewna osoba podesłała mi profesjonalne zdjęcia, na których wszystko
było wyraźne i ostre, tak jak lubię. To duży plus, bo umiejętności to jedno, a
zdjęcie poglądowe to inna bajka. Bardzo
często zamawiający zapominają o tym fakcie wysyłając zdjęcia z telefonu, które
się rozmazują na komputerze przez co rysunek traci na jakości. Gdy widzę zaś wszystkie detale, praca nad
takim portretem to czysta przyjemność, bo wiem, że efekt końcowy będzie
zadowalający. Jak zwykle po wykonaniu szkicu, całość twarzy dokładnie
wycieniowałam ołówkiem F a następnie B. Zdjęcie nie było mocno skontrastowane,
więc kolejne warstwy były zbędne, jedynie zaznaczyłam ciemniejsze miejsca
ołówkiem 2B wokół oczu, nosa i ust. Miękkim ołówkiem 4B (dobrze zatemperowanym)
narysowałam włosy, rzęsy i zarost. Najwięcej
czasu zajęła chyba jednak koszulka ze względu na motyw piór (chyba to pióra)
oraz kawałek kurtki skórzanej. Tło mające imitować mgłę (etc.) jest zasługą wiszera.
Portret nr 3 to cos zupełnie
innego i nowego. Po pierwsze jeden z pierwszych rysunków człowieka w kolorze,
dwa operowanie kredkami akwarelowymi i pędzelkiem to dla mnie czarna magia.
Mondeluzy zakupiłam bardzo dawno temu, jednak nie korzystałam z nich regularnie
. Rysiki są bardzo miękkie, co w spotkaniu z moją „ciężką” ręką powoduje, że często
się łamią. Gdy pewnego deszczowego wieczora moją uwagę przykuło zdjęcie
profilowe na portalu społecznościowym, wiedziałam, że czas się z nimi
przeprosić. Na dzień dzisiejszy już
wiem, że lepsze efekty uzyskałabym samymi akwarelami, kredki zaś są bardzo pomocne przy
szczegółach.
Ostatni rysunek to w pewnym
sensie kolaż ze zdjęć, który zajął mi najwięcej czasu spośród wszystkich.
Podchodziłam do tego kilka razy, ze względu na małe rozmiary i szczegółowość.
Twarz na każdym ze zdjęć ma ok. 5 - 7 cm. Tylko z jednego ujęcia jestem średnio
zadowolona, ale ogólnie pomysł się sprawdził i rysunek jest udany. Szczegółowy opis „co i jak” w tym
wypadku pominę, bo za dużo by opisywać, jednak to co mogę stwierdzić na pewno –
bardzo dużo pracowałam przy tym ołówkami mechanicznymi 0,3 mm, 0,5 mm oraz 0,7
mm z wkładami Pentela. Fajnie sprawdziły się zarówno przy niewielkich detalach
(koszula w kratkę, zarost czy mikrofon) jaki i przy tłach. Bardzo pomocna jak
zawsze była gumka w ołówku Era.
wow! prawie tak ładny jak żywy, masz talent dziewczyno!
OdpowiedzUsuńdziękuję. ;) lubię go, więc rysowanie to czysta przyjemność. ;)
Usuń