Dzisiaj (w końcu!) po małym przestoju zabiorę Was w świat shades of grey. Spokojnie, żadnego związku z panem o pięćdziesięciu twarzach to nie ma. Po prostu przygotowałam kolejną recenzję produktu Faber-Castell a pod lupę trafiły brush PITT artist peny w odcieniach szarości.
PITT Artist Pen Faber-Castell to nowoczesne, artystyczne pisaki do szkicowania, rysowania i malowania. Szeroka gama kolorów oraz różne rodzaje szerokości końcówek sprawiają, że pisaki idealnie nadają się do rozmaitych zastosowań. Wysokiej jakości końcówka pędzelkowa zapewnia maksymalną elastyczność i nierozmazywanie się tuszu. Pisaki polecane są do tworzenia: ilustracji artystycznych, komiksów, mangi, rysunków krajobrazu, projektów modowych czy kaligrafii. Dostępne na sztuki lub w zestawach zawierających od 4 do 48 pisaków.
Artystyczne pisaki kojarzą mi się jak napisał producent z ilustracjami różnego rodzaju i stanowczo zaprzeczają realistycznemu rysunkowi. Wybrałam kolor szary, który kojarzy mi się z grafitem i chciałam w sprytny sposób połączyć z ołówkiem i cienkopisami. Wychodziło różnie, bo pisaki trzeba wyczuć, ale spróbowałam i nie żałuję. Mam nadzieję, że z czasem lepiej opanuję nową technikę i będę mogła uzupełniać notkę nowszymi i fajniejszymi przykładami.
Artystyczne pisaki kojarzą mi się jak napisał producent z ilustracjami różnego rodzaju i stanowczo zaprzeczają realistycznemu rysunkowi. Wybrałam kolor szary, który kojarzy mi się z grafitem i chciałam w sprytny sposób połączyć z ołówkiem i cienkopisami. Wychodziło różnie, bo pisaki trzeba wyczuć, ale spróbowałam i nie żałuję. Mam nadzieję, że z czasem lepiej opanuję nową technikę i będę mogła uzupełniać notkę nowszymi i fajniejszymi przykładami.
W moim sześcioczęściowym zestawie znajduje się 6 pisaków w różnym odcieniach szarości. Zostały one podzielne na dwa rodzaje tzn. ciepłe i zimne szarości. Pisaki w ciepłym odcieniu szarości wpadają w brązy, zaś zimne w błękity. Mamy tu trzystopniową gradację od bardzo jasnej szarości, poprzez kolor pośredni i bardzo ciemny, które świetnie się dopełniają i uzupełniają, dzięki temu nasze rysunki i ilustracje nabiorą głębi poprzez stopniowanie nasycenia. Większą różnicę zauważyłam w ciepłych odcieniach, zaś zimne momentami jakby się zlewały.
Pisaki skusiły mnie pędzelkową końcówką, ale... niestety nie doczytałam wszystkich informacji. Spodziewałam się końcówki dosłownie jak w pędzlach, miękkiej, w której włoski się rozszczepiają na boki. Pisaki z etykietą brush właśnie tak skojarzyłam, ale co się dziwić zjadaczowi ołówków. PITT peny przypominają zwykły flamaster, a elastyczna jest jedynie ich końcówka. Jeśli chcecie zakupić pisaki pędzelkowe z wyginającą się całą końcówką, musicie szukać pod nazwą soft brush.
Pewnie jakaś część zastanawia się czy PITT peny można stosować jako zamiennik Promarkerów czy Copiców na bazie alkoholu. Stety albo i niestety pisaki nie blendują się w taki sam sposób. Przejrzałam kilka filmików na youtubie i zauważyłam, że niektórzy "rozcierają" palcem, ale to nie daje takiego efektu (nie wiem czy daje jakikolwiek). Pokrycie większych powierzchni pisakami w sposób jednolity jest nie lada wyzwaniem, które zakończyło się fiaskiem - zostają smugi. Na początku dla kogoś, kto przywykł do realizmu taki efekt może się okazać czymś niechcianym. Tak też się czułam, wiele prób i rozpoczętych rysunków wylądowało w śmieciach a ja jako osoba dążąca do ołówkowej perfekcji odniosłam poczucie lekkiej porażki, czegoś gorszego etc. Już myślałam, że się nie przełamię, jednak powoli coś się zaczęło we mnie budzić. Rysując PITT penami powinniśmy się skupić na artystycznej, dynamicznej kresce, która może nie jest perfekcyjna jednak uwalnia w człowieku mniejsze lub większe pokłady kreatywności. Poniżej ilustracje wykonane PITT pisakami.
Posiadam również pisak w kolorze czerwonym Deep Scarlet Red 219, który ma takie same właściwości jak jego szarzy koledzy. Nim z kolei pobawiłam się w kaligrafię (zużyłam 10 kartek), próbując jednym pociągnięciem (bez poprawiania tym samym miejscu kilka razy) coś napisać, wykorzystując przy tym różne szerokości i możliwości końcówki pędzelkowej. Da się! :)
Ja to chyba wrócę do portretów, co?