Raz na jakiś czas wpadam na pomysł narysowania kopii jakiegoś znanego dzieła jak np. Beksińskiego rok temu, żeby sprawdzić samą siebie w jakim stopniu uda mi się odwzorować pierwowzór. Jeszcze w maju rozpoczęłam kopię znanego obrazu Jezusa Miłosiernego, który znajduje się w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach. Pierwsza wersja namalowana w 1934 r. wg wskazówek siostry Faustyny przez Eugeniusza Kazimirowskego nie przypadła jej do gustu, bowiem w jej wizjach Jezus wyglądał inaczej. Wcale się nie dziwię, że malarzowi ciężko było odwzorować wygląd Chrystusa tylko po opisach. Z tego co można przeczytać w Dzienniczkach wizjonerka od samego Jezusa usłyszała, że: Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej.... Aktualnie pierwowzór można oglądać w Wilnie. Najbardziej znana jest wersja z 1943 r. namalowana przez prof. Adolfa Hyłę, już 5 lat po śmierci zakonnicy. Malarz miał nieco odmienną wizję Bożego Miłosierdzia, która przedstawiała Pana Jezusa, jako „niebiańskiego lekarza”, idącego przez świat, uzdrawiając zbolałą ludzkość i darząc ją swoim miłosierdziem. Dlatego zawsze, gdy malował obraz z przeznaczeniem dla konkretnego miejsca, Pana Jezusa przedstawiał na tle danego pejzażu, krajobrazu miejsca, w którym obraz miał zostać umieszczony. Obraz namalowany dla Łagiewnik przedstawiał z początku tamtejsze łąki, wzgórza i las. Na skutek ogromnej presji artysta przemalował obraz, zastępując pejzaż posadzką nawiązującą do Wieczernika*.
Format A3 nie jest zbyt duży, gdy do narysowania jest cała postać, w związku z czym głowa ma tylko ok 4 cm! Najważniejsze były oczywiście oczy i ich przejmujący wyraz, który mam nadzieję, że udało mi się uchwycić.
Podczas rysowania używałam większości kredek, które posiadam w zbiorach, jednak najczęściej były to
Faber-Castell Polychromos i Prosmacolor Premier. Kolory cieliste współpracowały ze sobą znakomicie, dodatkowo wszelkie poprawki dawało wprowadzić się za pomocą niezastąpionej gumki Era, które świetnie wymazywała.
Czarne jednolite tło to była zmora jakich mało. Jedyny element, z którego jestem średnio zadowolona, bo niestety widać ślady kredek. Może lepszym rozwiązaniem byłoby tło z suchych pasteli odpowiednio zabezpieczone przed rozmazywaniem przed rysowaniem całej postaci?
Szczegóły:
- papier A3 Canson 190g/m2
- blender Derwnet
- gumka w ołówku Koh-i-noor Era
- czas: od maja do września w dłuższymi przerwami
Jak Wam się podoba? Dajcie znać w komentarzach. :)
* Źródło: www.niedziela.pl z dnia 16.01.2014 r.